Dom to przede wszystkim ludzie, miłość i ciepło, które dają sobie wzajemnie. Dom to ufność, że nigdy nie jest się samemu, że jest się na kim wesprzeć. Ale Dom to również ściany, które Cię otaczają - to, co znajduje się w ich środku, to, co Cię w nim otacza.
W związku z zbliżającą się wielkimi krokami przeprowadzką nieustannie zastanawiam się jak chciałabym aby wyglądał mój nowy dom. Dotychczas mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu w bloku z betonowej płyty. Mieszkanie schludne, niezbyt przestronne, ale dla nas w sam raz. Przed zakupem pierwszych wspólnych mebli długo debatowaliśmy o tym, co nam się podoba i jak byśmy chcieli się urządzić. Wybraliśmy czarno-biały minimalizm.Początkowo nie mieliśmy nic, potem mebli zaczęło przybywać.
Miło jest posiadać. Niskie szafki, wiszące półki i niewielka komoda. Sofa z czarnej skóry i szklany stolik kawowy. Kupiliśmy też ogromne łoże małżeńskie, piękne i wygodne, którego zakupem byliśmy zachwyceni. Niestety łoże nie zmieściło się do wynajmowanego mieszkania, zatem cieszy ono oko rodziców mojego Ukochanego Męża.
Urządziliśmy salon, który jednocześnie jest naszą sypialnią, pokojem dziennym, gościnnym, jadalnią i czym tylko. Straszne z nas bałaganiarze, więc nieustannie panuje tam artystyczny nieład, który ja nazywam po prostu bajzlem. Sprawa ma się gorzej, gdyż mimo nieustannych wysiłków uporządkowania wszystkiego i wszędzie, jest problem z przechowywaniem. Jak wspominałam - zdecydowaliśmy się na minimalizm. Zgrabny i elegancki, nie rzucający się w oczy, piękny w niewielkim formacie i prostocie kształtu - niestety - niefunkcjonalny. Nic się w tych moich szafkach nie mieści, nie mam żadnych szuflad, półeczek, przegródek, zakamarków. Nawet ta piękna sofa się nie rozkłada. Na stole natomiast widać każdą smugę, co doprowadza mnie do pasji.
Jest jeszcze jeden mankament minimalizmu. Brak mi ciepła w tych prostych kształtach. Brak mi poczucia komfortu i wełnianego koca. Brak mi miękkich poduch i dywanu pod stopami. Brak mi poczucia domu. I ja i mój M. traktujemy to miejsce jak poczekalnie. Chcemy aby było ładnie, ale nawet nie próbujemy się zadomowić. Od początku wiedzieliśmy, że to rozwiązanie tylko na jakiś czas. I co dalej? Ciąg dalszy nastąpi...
A jak Wy czujecie się w swoich domach, mieszkaniach, kawalerkach? Jak się urządziliście? Czy jest Wam tam dobrze? Bo przecież to jest najważniejsze!
Pozdrawiam :)
najważniejsze jest, by czuć, że jest się w dobrym towarzystwie... miejsce to wtórna sprawa. poczucie bezpieczeństwa, ciepło, zaufanie, miłość - to fundamenty domu. jeśli ich braknie nawet pałac nie da szczęścia...
OdpowiedzUsuńwww.roomrebel.com