Siedzę sobie przy stole i popijam shake'a bananowego - takiego wiesz, made by me. Pycha. W kuchni czeka ciepłe ciasto, które zrobiłam między obiadem, paleniem w piecu a zabawą z moim Julkiem. Właściwie "zabawą" nazywamy wspólne śpiewanie piosenek: ja śpiewam - on się śmieje. Myślę, że do mnie a nie ze mnie - choć Marcin twierdzi inaczej...